Nieraz jedna tragedia może zmienić całe nasze dotychczasowe życie. Czasem jest to wypadek albo śmierć kogoś bliskiego. W tej książce poznajemy losy Lucy i Gabe, których życie diametralnie się zmienia. Dlaczego? Zobaczcie sami.
Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?
lubimyczytac.pl
Książka idealnie wpasowała się tematyką w niedawne wypadki na świecie, a mianowicie pożar w Londynie, który nie równa się katastrofą WTC, ale i tak odbił się pn na psychice wielu ludzi. Tak samo jest w powieści Jill Santopolo. Akcja rozpoczyna się 11 września 2001 roku właśnie wtedy Lucy poznała Gabe, który stał się jej prawdziwą miłością. Jednak los im nie sprzyja. Gdy Lucy zdobywa sławę przy produkcji serialu telewizyjnego, Gabe postanawia wyjechać do krajów arabskich jako fotoreporter. Dziewczyna nie może się otrząsnąć po wyjeździe ukochanego, mimo wszystko stara się pozbierać po jego stracie. Wkrótce poznaje Darrena, jednak czy uda jej się w nim zakochać?
Prawdziwe oblicze ukazujemy tylko tym, na których nam najbardziej zależy.
Światło, które utraciliśmy jest nawet ciekawą książką. Na początek trochę ciężko się wkręcić, ale potem to się zmienia. Niekiedy główna bohaterka była strasznie irytującą, czasem jej rozterki nie miały w ogóle sensu. Po zapoznaniu się z treścią całej książki stwierdzam, że nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Początkowo myślałam, że będzie to kolejny, mało interesujący romans z jakąś tragedią w tle. Ale jak to mówią, nie ocenia się książki po okładce i opisie (choć ten zainteresował mnie). Powieść nie ma intrygującej akcji, w której będzie wielkie "bum", ale ma ogromne przesłanie pod względem moralnym i psychicznym. Dzięki tej książce możemy zobaczyć jaką wartość odgrywa miłość w naszym życiu, a zwłaszcza pierwsze zakochanie.
Niekiedy dopiero po jakimś czasie uświadamiamy sobie prawdziwą wagę usłyszanych niegdyś słów.
Powieść gorąco polecam wszystkim tym, którzy szukają głębszej lektury. Czyta się ją szybko, jeśli przebrnie się przez początek, który mnie trochę nudził. Mimo wszystko Jill Santopolo wykonała dobry kawał roboty. Pamiętajcie premiera już za tydzień!
Światło, które utraciliśmy dostaje ode mnie 8/10 gwiazdek
★★★★★★★★☆☆
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 5 lipca 2017
Za możliwość przeczytania książki i za zaufanie, dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
Mam przeogromną ochotę na tę książkę, bo od dawna marzy mi się coś, co mnie zmiażdży, rozbije na kawałki, zgniecie i w ogóle wyciśnie ze mnie maksimum emocji. I do tej pory na nic takiego trafić nie mogę, ale Światło właśnie na takie się zapowiada. Koniecznie muszę ją przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Recenzje Koneko
Mam już i nie umiem się doczekać lektury :D Zapowiada się bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńzabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Książka, która pojawia się ostatnio dosłownie wszędzie! Jej opis wcale mnie nie zachęcał, ale Twoja recenzja już tak ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog, zostaję na dłużej i daję obserwację (równo 30 osób, gratuluję!!!).
Zapraszam:
iskraczyta.blogspot.com
Właśnie dzisiaj wieczorem mam plan się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)